Przez ten listopad za oknem, mimo, iż teoretycznie ładniejszy, niż kiedykolwiek, jakoś tak smutno i ponuro. Słońca dawno nie było. Wrzucamy więc zdjęcia z urlopu. Ni z gruszki, ni skąd inąd. A poniżej garść tekstów z pracy.
- Jak się czujesz po dzisiejszym obiedzie?
- Już mi przeszło.
- Dzień dobry, chciałem zgłosić brak internetu. Tak, zupełny brak transmisji, mogę nawet podać powód. Antenę zdjęliśmy.
(na cały biurowiec) - Mam nadzieję, że będzie padać. Mam ochotę na bieganie nago w deszczu.
- Kamaaaaan! Czas to pieniądz, a ja nie mam czasu na pieniądze!
- Halo? Ośmielam się odebrać telefon Tomka, bo cię znam i spieszę donieść, że Tomek jest w kiblu. Powiem mu, że dzwoniłaś, pozdrawiam.
- BURP! Przepraszam.
- Nic nie szkodzi.
- To nie przepraszam.
- Gdzie jest moja kawa?!
- W kubku.
- To jest do nieuniknięcia.
- Wczoraj w biedronce...
- Zaczyna się ciekawie.
- Byłaś taka, zanim Cię poznałem?
- Zgubiłam spódnicę. Nie wiem gdzie. Nie dzisiaj, głupku.
- ...wszystko to jakieś popieprzone, lampa w podłodze, podkopu nie zrobisz...
- Lubię miejsca, gdzie jest dużo rzeczy.
- Koleżanka, która siedzi obok, nie ma tych błędów, co u Ciebie?
- U mnie nic ciekawego.
- Zesikam się zaraz.
- Właśnie widzę, że jesteś jakoś przesadnie zmotywowany do pracy.
- (o tuszu do rzęs IT-FACTOR) Tusz dla IT jest do dupy.
- Do rzęs!
- (westchnięcie) Zacznijmy jeszcze raz. Tusz do rzęs dla IT jest do dupy.
- CO ZA, KURNA, GŁUPIA PROSTYTUTKA! TA GŁUPIA MUCHA NIC NIE ROZUMIE! LATA JAK NATRĘTNA!
- I had fed myself with the chicken, and now there is mi niedobrze.
- (kierownik ochrony) Moglibyśmy zrobić takie wybuchające komory, jak na lotniskach w Izraelu. jak ktoś ma przy sobie jakieś kradzione materiały, to bum!
- (BHPowiec) Daj se spokój z takimi pomysłami! Jak ja mam załatwiać zezwolenia na odpady organiczne...
- Aaaaaaaaaaa! Bycie kobietą jest straszne!
- Co się stało?
- Przycięłam się biustonoszem.